czwartek, 14 października 2010

O REMONCIE CZYLI O MIKSIE PANIKI Z EUFORIĄ I CZY TO JUŻ CHOROBA?:)

Dziękujemy wszystkim za ciepłe słowa - podziałały:) Na wystawie na którą tylko czekałam "a co to się stanie i dlaczego nie pojedziemy" Lu wybiegała sobie tytuł Młodzieżowego Zwycięzcy Klubu:)
Teraz zaczęliśmy pełną parą remont. W domu nie mam już prawie żadnych ścian (WRESZCIE!) i czekam na okno, które otworzy minisalonik na sad i pastwisko zajmując prawie całą minisalonikową miniścianę. Doczekać się nie mogę ognia na kominku, regału z książkami, kubka herbaty, fotela przy tym oknie a za oknem ośnieżonego sadu no i gdzieś na horyzoncie koni, grubych i futrzastych jak mamuty, jak to zawsze na zimę:) Ale to jeszcze nie teraz. Tej zimy z planu będzie okno i konie jak mamuty. Właściwie konie jak mamuty to już są. :) Póki co, zamiast kominka jest dziura w suficie, jak książki to tylko "pracowe" a herbatę mogę sobie zrobić pod warunkiem, że lubię z tynkiem bo po burzeniu ścian tynk mam wszędzie. Euforia miesza mi się z paniką i kochany pamiętniczku,czy to jest normalne?
Remont - i tu niespodzianka - dziko sprzyja zwierzyńcowi! Bure opracowały podręczny podręcznik: "Jak wykorzystać remont przeciwko pańci: 101 sprawdzonych porad". Wydają go wraz z dołączonym demonstracyjnym DVD (pańcia w roli głównej ofiary - i tu dygresja: tak,to prawda że kamera dodaje 5 kilo, będę o tym pamiętać oglądając różne chude aktorki i od razu będzie mi lepiej). A bura książka do nabycia w Empikach i w twoim kiosku. No bura pomysłowość jest nieograniczona! Ot z dzisiaj: można np całkiem niepostrzeżenie położyć się w cemencie, a potem już pozostaje tylko czyhać! Czyhać na ten radosny moment, kiedy pańcia W CZARNYM PŁASZCZU będzie szła do pracy. Wyczekać do ostatniej chwili i gdy już prawie wsiądzie do auta i przytulić się radośnie, że niby TAK SIĘ JĄ STRASZNIE KOCHA ( no przecież za to psa nie pokrzyczy!)!A potem, gdy się głupia pańcia zorientuje że ma płaszcz w połowie beżowy, to już tylko pozostaje szybko w nogi! Podstęp jak nic! A ile śmiechu! No boki zrywać! 
Żabka też kocha remont i złożyła wniosek jakoby taki remont trwał całe żabkowe życie. Dlaczego? Bo wtedy można spać z pańcią w łóżku bo  NA-BOGA-NIE-MA-PRZECIEŻ-GDZIE! A Żabka - jak wiadomo - Księżniczka. Nie uśnie w brudzie! Prócz tego, można się obżerać, bo ci wszyscy nowi naiwni ludzie to zawsze się dadzą nabrać na "schroniskowe głodne oczęta", a pańcia nieraz niedobiegnie z krzykiem "proszę psa nie karmić". No same plusy! Czasem mam wrażenie że ja i goście patrząc na Żabę widzimy dwa różne psy: oni widzą wielkie oczy a ja wielką dupę. W tej konfrontacji mam po mojej stronie wagę łazienkową, KTÓRA NIE KŁAMIE.Niestety waga nie kłamie też w kilku innych przypadkach i wtedy lubimy się z panią wagą ZNACZNIE mniej!
 Lolek też nagle stał się domowy, ponieważ ciekawość się w środku domu odbywa, a gdzie się ciekawość odbywa, to przecież NIE MOŻE ZABRAKNĄĆ KOTA! A największa frajda była wtedy, gdy wyszło się przez dziurę na strych i wszyscy stali pod dziurą i wołali "Lolek,Lolek" a Lolek ZWIEDZAŁ. Dwie godziny.

Mogę powiedzieć,że najbardziej odpoczywamy, gdy nie ma nas w domu:) W ostatni weekend  spędziliśmy na wystawie w Częstochowie, gdzie Lu wybiegała tytuł BOB i obiecuje solennie nie używać terminu "Lunka wybiegała BOBa". I dziękuję za "wykładnię" mojej kochanej Milence, która w kilku żołnierskich słowach wyjaśniła mi głupi uśmiech "nie psich" znajomych, którym mówię "że Lunka wybiegała BOBa";) To może nie rozwijajmy już tego tematu i przejdźmy do części fotograficznej. Lansiarskie zdjęcie z Lunką na tle tabliczek z tytułami sobie odpuszczę, za to po wystawie poszliśmy pospacerować, gdzie Lu niewątpliwie wybiegała...to może ja nie będę dalej brnąć...
ZDJĘCIA:


Więcej zdjęć z wystawy i nie tylko, do zobaczenia  o tu (kliku-kliku)