środa, 20 maja 2009

DLA PORZĄDNOŚCI - RELACJA Z KURSU :)

Tak jak Wojtek napisał, zajęć mamy tyle, że nie wiemy w co włożyć nasze szanowne łapy… i na końcu wkładamy je do internetu… to też na blogu naszym pustki i do niedawna jeszcze hulał zimowy wiatr… Obiecujemy poprawę i  postaramy się wiosennie nadrobić:) Konie z początkiem wiosny zrezygnowały ze stajni i przeniosły się do wiat. Do stajni natomiast - no w końcu jest wolna, to dlaczego nie skorzystać - wprowadziły się gromadnie kopciuszki i jaskółki! Wiosna pod ptasim względem to chyba najfajniejsza pora roku, bo cały sad śpiewa, piszczy, poćwierkuje …. Wczesnym rankiem, razem z zapachem bzów budzi nas ptasi gwar…. Tyle słychać u naszego szeroko pojętego zwierzyńca, a c o my porabiamy? Kursujemy! Najpierw Wojtek wybrał się na kurs naturalnego strugania kopyt, a potem w trzyosobowym składzie pojechaliśmy na kursy L1 i L2/3/4 PNH do Celbanta (Celbantu? Jak to się odmienia?) :) Dlaczego w trzyosobowym? Aaa… no bo jedni na kurs koński zabierają konia, a inni… wilczaka:) Furia jest zwierzakiem mocno zdystansowanym do ludzi, więc od maleńkości ciągamy ją ze sobą wszędzie gdzie tylko można… no i tym razem zaciągnęliśmy ją na kurs PNH:) Oj miała dziewczyna przeprawę:) Dziękujemy kursowiczom za zwracanie na Fu uwagi, za głaskanie, drapanie za uchem, za zainteresowanie - bo to dla młodej dodatkowy socjal:) Największe pokłony i podziękowania dla Ani Asumptowej, która prócz tego, że jest naturalsem końskim, to jest także naturalsem psim o ogromnej wiedzy i super podejściu! Aniu, ogromnie, ogromnie dziękujemy za pomoc:)!

Oberwę od Wojtka, jeśli nie napiszę, jak było od końskiej strony: było super! Ogromnie inspirująco, Berni jak zawsze i konkretny i zabawny. Byliśmy na dwu kursach. Na L1 można było fajnie poprzyglądać się, jakie zmiany zachodzą w koniach… a przede wszystkim w ich właścicielach:) Jak pary Koń-Ludź zaczynają na siebie inaczej patrzeć, jak zmieniają się ich relacje… jak zaskoczone są konie: „Jak to?! To Ty mówisz po końsku?!?”  i jak zaskoczony jest człowiek, gdy nagle koń robi to, robi tamto, a przestaje robić coś, co było zawsze problemem… Niesamowite, jak w ciągu kilku dni, potrafi nawiązać się więź… bardzo życzymy kursantom jedynkowym, by ta wieź ciągle się pogłębiała:).

…A potem było L2/3/4.  Niesamowicie inspirujące, niesamowicie pouczające i niesamowicie niesamowite! Dowiedzieliśmy się rzeczy nowych, uświadomiliśmy sobie oczywiste oczywistości które oczywiste nie były:) Mamy też nową inspirację do zabaw, nowe pomysły, podpatrzyliśmy jak reagować w różnych sytuacjach… Szczególnie podobało  nam się, gdy każdy wykonywał to samo zadanie a potem kursanci mówili co było dobrze, a nad czym należy popracować… Niby ta sama zabawa… ale każdy koń inny, każda para na innym poziomie, inne ma superdopracowane elementy i inne problemy … a wszystko to opatrzone komentarzem i wskazówkami  Berniego:)  Dla nas- szczęśliwych właścicieli trójki koni z których każdy jest w przewadze w innej koniobowościowej ćwiartce – było to niezwykle cenne doświadczenie! Oby więcej takich kursów! Czas nie pozwolił nam na zaliczenie do kompletu jeszcze słuchaczowego kursu w Wiatowicach, no ale co się odwlecze…;)

PS A w zdjęciowej galerze bloga pojawiły się zdjęcia z kursu L2/3/4 (Fotograficzna Galera na dół i na lewo. To ja się pożegnam... trafią państwo sami bez problemu?;) )

piątek, 15 maja 2009

NOGI, NOGI,… KOŃSKIE NOGI…

Ostatnio nic tylko się kursujemy. W kwietniu byłem na weekendowym kursie naturalnej pielęgnacji kopyt. Kurs niezwykle obszerny teoretycznie jak i praktycznie, zdecydowane obowiązkowy dla każdego posiadacza końskich kopyt, nawet jeśli nie zamierza się ich samemu werkować.

Były to zajęcia dla osób na których widok „odrąbanych” końskich nóg i specyficzny (delikatnie mówiąc) zapach, nie robi wrażenia… zajęcia praktyczne polegały na samodzielnym werkowaniu kopyt – kopyt które w niedawnej przeszłości należały do koni...

Osobom o wrażliwych żołądkach serdecznie polecam wyłączenie w tym momencie strony i spokojne oczekiwanie na następną notkę (już za kilka dni, już za kilka dni! ) która – obiecuję - nie będzie zawierała takich fotografii jak te poniżej… 


Wiem że widok nie należy do przyjemnych…

Szokujące dla mnie jest to, że istnieją konie które posiadają takie kopyta i ich właściciele do tego doprowadzają. ..

Natomiast niezwykle cenne dla mnie jest to, że po takim kursie jestem w stanie np. z takiego kopyta:


zrobić takie:

Nasze konie już mają nowe „buty” :) Wg naturalnych metod, strugam im kopyta już od długiego czasu, jednak z metodą prezentowaną przez Larsa miałem styczność pierwszy raz. Co tu wiele mówić, już po pierwszym werkowaniu, nasze końskie towarzystwo „powiedziało” nam, że jest bardzo zadowolone, co najlepiej widać po ich ruchu:)