Komputer przepowiedział, że nie mogę zrzucić zdjęć z aparatu na jego łaskawy twardy dysk, bo coś tam, coś tam. Cóż było robić… z Wrodzonym Wdziękiem Kobiety Niezaradnej poszłam poprosić Wojtka o pomoc.
-Sobie płytkę instalacyjną zainstaluj jeszcze raz. Kobieto. – przewrócił oczami, westchnął, i pogrążył się w przycinaniu sztachet racząc mnie melodyjnym brzmieniem cyrkularki przez kolejne 6 godzin.* Zebrałam posiłki zwierzęce i rozpoczęłam akcję poszukiwawczą płyty. Obydwie Wredne Suki ochoczo włączyły się do poszukiwań… Po godzinie zgodnie doszłyśmy do wniosku, że płytka instalacyjna zaginęła gdzieś w okresie paleozoicznym, albo innego górnego karbonu więc raczej odwołamy poszukiwania na najbliższe 1000 lat i z –wiadomo- Wrodzonym Wdziękiem Kobiety Niezaradnej, poszłam wypłakać się mężowi.
-To sobie znajdź na internecie instalkę i zainstaluj. Tak się robi jak się płytkę zgubi. Kobieto.– Znowu przewrócił oczami, westchnął z politowaniem i odjechał na cyrkularce w otchłań swego garażu, dzierżąc w dłoni maskę spawalniczą i wiązkę elektrod (Tak, wiem co to jest elektroda, wiem jak wygląda i jak się używa. Jak się używa maski spawalniczej też wiem, aczkolwiek nie używam, bo nie ma odpowiedniej dla mnie wersji kolorystycznej w z brokatem). Po godzinnych poszukiwaniach znalazłam instalkę. Na stronie producenta. (Wiem. Nic już proszę nie mówić.) Zaznaczyłam, ze licencję „accept”, potem - zgodnie z instrukcją - przeprosiłam producenta na piśmie za zgubienie płyty, przywdziałam parciany worek, posypałam głowę popiołem, wywiozłam się na obrzeża wsi na furze gnoju, dokonałam samobiczowania, i zabrałam się za instalowanie sterownika. Krok pierwszy: „W CELU WERYFIKACJI, WŁOŻ DO STACJI CD PŁYTĘ INSTALACYJNĄ KTÓRĄ OTRZYMAŁEŚ WRAZ Z PRODUKTEM”…
No ja przepraszam, proszę państwa… zawsze uważałam, że informatycy, to ludzie z mocno rozbudowaną opcją poczucia humoru, no ale żeby AŻ tak..? Czy oni są w tym celu jakoś specjalnie szkoleni?
* W związku z tym iż planujemy odgrodzić „nasze” końskie gówna od reszty świata za pomocą sztachetowego płotka, Wojtek Wr. od czasu pewnego, popołudniami spawa, przycina, okorowuje i oddaje się innym romantycznym zajęciom.
Świetnie napisane!!! Uwielbiam Aga czytać Twoje notki :) A z instalkami się nic nie martw. Jak ostatnio chciałam ściągnąć Nero, to wołało jakiegoś kodu, a drugie co ściągnęłam było zawirusowane :) Informatycy mają naprawdę specyficzne poczucie humoru. Prawie jak lekarze :P
OdpowiedzUsuńHehe Aga wiesz jak facet dlugo z pracy nie wraca to badz podejrzliwa ;) napewno jest z tą drugą :) Jak już mówiłam Ilusią :)a sztachetki to tlyko przykrywka. Hih pozdro z gór
OdpowiedzUsuńNataszkaR
Madzia, Prawie jak lekarze;)
OdpowiedzUsuńGdyby człowiek trzymał te wszystkie płytki w domu, to by się już nic innego nie zmieściło, taka jest smutna prawda.
OdpowiedzUsuńAga, kup może czytnik kart (max 20 zeta) i olej informatyczne pułapki ;)
OdpowiedzUsuńGaga
Gaga, jaki olej? Jaki olej?Do komputera olej?;) A poważnie, to czytnik faktycznie kupię, żadna płytka instalacyjna mi wtedy nie podskoczy:):)
OdpowiedzUsuń