Bo to przeważnie jest tak:
- Aaaaaa...! - zaczynam - aaaaaaaaaa...bo ja Ci zapomniałam powiedzieć! Dzwoniła do mnie wczoraj koleżanka...
- Acha. – reaguje wybitnie entuzjastycznie Wojtek.
– No wiesz która... – kontynuuję niezrażona - ... ta tamta, co ją wtedy tam poznałeś i wiesz co mi opowiadała? Że rozmawiała z tą moją koleżką, ty wiesz z którą, tą co ją spotkaliśmy wtedy z mężem...z tą... no wiesz ... no jak to nie wiesz, no z tą co była w takiej turkusowej bluzce i... i takim morskim żakiecie... pamiętasz?
- Jak by była TYLKO w bluzce i żakiecie to bym pewnie pamiętał. A tak to nie. – uprzejmie odpowiada mąż. „Seksista jeden” przebiega mi gdzieś przez myśl, ale nieodparta chęć podzielenia się najświeższymi plotkami zdecydowanie wygrywa z chęcią zrobienia karczemnej awantury z cyklu „sceny zazdrości-wybuchy feminizmu”.
-...No i wiesz... i ona mi mówiła, że tamta koleżanka, ta co to ją wtedy poznałeś, no wiesz, tamta ta co ma męża, co się z nim znała już w podstawówce... to ta koleżanka...
...trzy godziny później...
-...no i wiesz co, i jeszcze mi mówiła, że jak była wczoraj na zakupach, to widziała świetne sukienki bo tam i tam jest promocja! A my kiedyś takie mierzyłyśmy razem i potem ja się jednak nie zdecydowałam, wiesz, a ona sobie kupiła, wiesz którą, tą taką z guziczkiem... no jak nie wiesz... no jak nie wiesz, przecież kiedyś od niej taką pożyczałam... No jak to nie pamiętasz... opowiadałam ci o tym, że przecież szłyśmy razem do tego sklepu i też sobie miałam taką kupić ale...
...wieczorem...
- ...i jeszcze mi mówiła,że ostatnio byli w kinie i film był bardzo fajny, a my kiedy byliśmy ostatnio w kinie?... ty mnie już nie zabierasz do kina... - (gdzieś tam na peryferiach mózgu znów nagłe objawienie ...i proszę państwa! Mamy kolejne starcie!... Awantura czy plotki...? Awantura czy plotki...? Co zwycięży? I proszę państwa, plotki wygrywają! Awantura małżeńska poległa w pierwszej rundzie... Brawa dla plotek i kontynuujemy...) - ...a jakbyś mnie zabrał do kina, to byśmy poszli na ten i ten film, to znaczy ja wiem... ja wiem, że ty nie lubisz romansideł, ale ja bym w ramach miłości poszła z Tobą na Bonda... ale na tamten też byśmy poszli i wiesz co i jeszcze mi mówiła koleżanka, że jej kuzynka, ta co to jej mąż pracuje z twoim kolegą, wiesz która, to ona...
... I tak mogła bym jeszcze długo, tylko że Wojtek w pewnym momencie włącza sobie pod powiekami wygaszacz ekranu (nie wnikam jaki... dla świętego spokoju nie wnikam jaki...), potem przechodzi w tryb wstrzymania, następnie w stan uśpienia...
A jak wygląda alternatywna sytuacja?
- Kochanie, słyszałam, że dzwonił do Ciebie tamten kolega? - zagaduję
- Tak.
- I co mówił?
- Nic.
- Jak to nic! Pół godziny rozmawialiście. Nic nie mówił?
- Nic.
Gdyby nie kobiety, ludzie dawno wymarli by z powodu braku przepływu istotnych informacji!
Ha hahahahahahaha to jest wlasnie to :) skad my to znamy :D
OdpowiedzUsuń~NataszkaR
!!!!!!!!!!!!!!!! Brawo!!!!!!!!!!!!! Genialna notka!!!! Michał sie uśmiał, czytałąm mu na głos:)
OdpowiedzUsuńA myslałam już, że tak tylko u nas jest, hahaha!:D
To znaczy u nas to wygladało nieco inaczej i nie dotyczyło wymiany informacji tylko różnicy zainteresowań:
" A wiesz Michał, co zrobiła dzisiaj Falbana? (Tu następuje około 10 minutowy opis pełen gestykulacji) (....) Nio i powiedz, czyż to nie wspaniałe?:
Cisza.
"Michał? Nic nie powiesz?
"....Co? A...tak... Mamy coś słodkiego?"
~milenka
hahaha, Milenka, my z hobby z wiadomych powodów tak nie mamy, ale niech no tylko zacznę opowiadać o pracy np...słyszę przeciągłe "Taaaak..." a widzę, że Wojtek myślami jest kompletnie gdzie indziej...Opowiadam tak z 10 minut...
OdpowiedzUsuń-Słuchasz mnie?
-No jasne!
a za chwilę sam rozkwita temat:
- Bo wiesz co Aga, Iluzja to chyba to i to i to... to może jak bym zrobił tak i tak, to ona by wtedy to i to.
-Faktycznie,faktycznie! Dobry pomysł!Długo nad tym myślałeś kochanie?
-Nie,przed chwilą jakieś z 10 minut...
Wszytko jasne.
Aga wó.
Z Marsa, definitywnie z Marsa.
OdpowiedzUsuń