Wakacje realizują się zgodnie z planem, czyli bardzo gościnnieJ Goście ludzcy, końscy i psi zjeżdżają gromadnie ku naszej wielkiej radościJ Przedostatnio na weekend zagościła u nas Grenadowa Iwonka z Elancjowym Adamem, Iwonkowo-Adamową Zuzią i najbardziej rodzinnym amstafem na świecie-Gają. Przy ognisku czas leci wyjątkowo szybko i nawet nie wiadomo kiedy NAGLE robi się rano…no i nam także zupełnie niespodziewanie to rano się co noc robiło... Konie-że to wyjątkowo towarzyskie zwierzaki – nie miały najmniejszych planów nocowania pod dachem i tak się im zostało na pastwisku przy nas…Noce ciepłe, jasne, bo księżyc w pełni przetaczał się po niebie, w dolinkach mgły, na zielonych wzgórzach zroszona trawa błyszcząca w srebrnym nocnym świetle… to sowa przefrunie nad głowami, to puchacz się odezwie, to jeż przedrepce raz koło nas, raz koło koni (od tej pory Cekin już wie, że jeży się nie wącha….), to wilk zawyje do księżyca ( jak już skończy wartę przy pieczonej na ognisku kiełbasie, bo pilnowanie kiełbasy to wybitnie wilcza specjalność! Po to na świecie są wilki!)… i tak konie nocowały na pastwisku. Będziemy pewnie powtarzać nie raz takie nocowanie w plenerze:) Niestety zdjęć z nocnych manewrów nie posiadamy – chociaż okoliczności przyrody przecudne – bo są takie sytuacje w życiu człowieka, kiedy statyw DOSYĆ TRUDNO się ustawia w pionie…
Furia oprowadziła Gaję po pastwisku...
Potem każda znalazła sobie coś ciekawego do obgryzania…jedna kość, druga siekierę...
Gaja: "Jeśli zaraz nie oddasz mi tej kości, to jak ja cię tą siekierą....!"
(swoją drogą argument w postaci siekiery zadziałał skutecznie):)
Wieczorem, przyleciał do nas helikopter...
Zuzia poszła spać no i WRESZCIE Adam mógł się pobawić helikopterem!!!:)
Księżyc bardzo zmienia kształty z upływem....nocy... Najpierw wyglądał tak:
A potem już bardziej...tak...?
Następnego późnego popołudnia (bo o dniu nie ma co mówić...) wszycy odpoczywali...
Koty odpoczywały…
…i psy…
Żony natomiast lubią być noszone, no ale żony nosi się przed ślubem. Po ślubie żony puszcza się luzem po pastwisku, niech się wybiegają,-będą spokojniejsze. Takie praktyki ze strony mężów nie przynoszą jednak przeważnie zamierzonego skutku, bo Żony najczęściej spacerują leniwym stępem...:)Jesli chodzi zaś o bieganie, to żony i owszem, potrafią,ale po sklepach, ale to , to już zupełnie insza inszość.: )
i tym optymistycznym akcentem kończymy dzisiejszą fotorelację pozostawiając czytających z najszerszym amstafowym uśmiechem na świecie:
Jak to się stało ze dopiero teraz tu trafiłam?
OdpowiedzUsuńBlog rewelacyjny, urzekł mnie sposob pisania!!!
Powodzenia z montowaniu już chyba zaliczeniowego nagrania;]
I głaski dla wszystkich stworzeń, zwłaszcza vlcak'a;]
~Paulina & rude
dzięki Linka:)Serdecznie pozdrowienia do Furii, a no i gratulacje z okazji rozpoznania rasy (bo mało komu się to udaje);) Nagranie zaliczeniowe już gotowe-wysyłamy jutro- zobaczymy z jakim skutkiem( może przynajmniej cokolwiek mi Berni zaliczy);) A Wasze nagranie jak tam?BUziaki od brązowych, burych, czarnobrązowych i prążkowanych dla Was i rudzielców:)
OdpowiedzUsuńp.s. A co na waszym blogu tak cicho?Volta uprzejmie donosi, że dużo się u Was dzieje-jak tam mały świnek?
~Aga Wó.
Muszę dzis sie zmobilizowac i napisac parę słow bo faktycznie zaniedbany moj blog:( Duzy buziak i ryjek;]
OdpowiedzUsuń~Paulina & rude