niedziela, 2 sierpnia 2009

PRZYJAZD CLIO I ŻEGLUGI CZYLI KOCHAJMY SIĘ JAK BRACIA! :)

Ma Ola rację komentując, że nowych gości u nas od metra a wiadomości blogowych na ten temat nic a nic… no to nadrabiamy:)

Każdy z naszych bliższych i dalszych znajomych zna barwną opowieść o tym, jak to z dnia na dzień staliśmy się właścicielami sześciu koni (oraz o tym, jak 6 koni było już w przyczepie i nagle okazało się, że nie mamy dla nich stajni). Z tej szóstki na drodze kolejnych przypadków losu z nami pozostała trójka: Czenna, Cekin i Iluzja. Trzy inne zwierzaki natomiast powędrowały w świat! A świat… no jak to świat… jest mały! A w dobie internetu jeszcze mniejszy! I tak, zupełnym przypadkiem (życiem rządzi przypadek i co do tego nie mamy już żadnych wątpliwości od dawna) w internecie Wojtek spotkał Olę… która jest właścicielką Clio, półsiostry naszego Cekina, tej samej kochanej i uroczej, rudozłotej Clio, która była kiedyś nasza i którą znamy od maleńkości! Od słowa do słowa, od słowa do słowa… i okazało się, że Clio przyjedzie do nas na wakacje:) Ola jest świetnym westowcem, żywo zainteresowana naturalem, więc od razu znaleźliśmy wspólny język końsko ludzki:) Dla nas zabawa z Clio to kolejna fascynująca przygoda i mamy nadzieję, że dla Clio, prawopółkulowego introwertyka, też:) Rudzielec, to typowa delikatna księżniczka, intensywnie reagująca na otoczenie, trochę za uszami ma, jak każda kobieta, trochę wystraszona, też jak każda kobieta, ale ogromnie przyjazna (TAKŻE jak każda kobieta rzecz jasna)! Clio ma pięć lat, wsiadano na nią zaledwie kilka razy, więc dla Wojtka było to kolejne wyzwanie – wiedzieliśmy, że czeka nas dużo zabaw i z ziemi i z siodła:) Dodatkowo Złotoruda na sam widok przyczepy zareagowała nam żwawym galopem, nozdrzami jak u araba i całym wachlarzem niechęci w każdej odmianie podkręcając przy okazji całe stadko:) Po drodze okazało się, że stawanie dęba i odsadzanie się jest odpowiedzią na wiele rzeczy… Oj, były emocje:) Ale o tym, jak jest teraz, może przy innej okazji…:)

Clio, żeby samej się jej nie nudziło, przyjechała do nas z koleżanką Żeglugą, potocznie zwaną Żaglówką. Żaglówka to dwuletnia ślązaczka z książańskiej stadniny o niesamowicie pozytywnym nastawieniu do świata! Ha! Z resztą jaki pan taki kram, bo Ola i Marcin są tacy sami:) Luz to jej drugie imię! Problemy? Co to jest? Wszystko jest ciekawe! Generalnie zawsze nie ma się czego bać!

Dziewczyny przyjechały do nas szczęśliwie, chociaż Clio powiedziała Oli co myśli o jeździe przyczepką. A w nowym-starym stadzie? Trochę kwików, trochę pisków i na drugi dzień już wszyscy kopytni paśli się zgodnie razem (chociaż słowo „zgodnie” Clio i Cekin interpretują inaczej niż reszta stada). Ciekawe, czy po tylu latach rozłąki Clio poznała Iluzję, Czennę i brata Cekina… poznała nie poznała… ale do tej pory z Cekinem ma TYPOWO braterski układ… czyli piorą się przy każdej nadarzającej się okazji! Jak brat z siostrą!

A z resztą, co ja będę opowiadać…:) relacja zdjęciowa:

Konie słyszały, że mają przyjechać goście. Szykowały się już od kilku dni! W dzień przyjazdu, cała trójka wypatrywała Clio i Żeglugi od wczesnego ranka…


… tu wypatrywanie parami ( Iluzja poszła upudrować nos)


No i przyjechały! Nowe dziewczyny wpadły na wydzielony padok…


… i biegiem się witać!


Najpierw przez ogrodzenie…


Buzi z siostrą…


…i amory z Żaglówką!


Cekin zawsze wysyłany jest jako delegacja powitalna, no bo to taki bezkonfliktowy chłopiec...


Clio sugeruje bratu, że bardzo go kocha…


Clio WYRAŹNIE mówi bratu, że bardzo go kocha! Cekin jest trochę zaskoczony taką wylewnością uczuć…


…ale uprzejmie odpowiada, że kocha Clio równie mocno!


KOCHAJMY SIĘ!

Wg zasady „Jeśli możesz komuś powiedzieć, że go kochasz, uczyń to od razu” Clio i Cekin nieustannie zapewniają się wzajemnie o swej wielkiej bratersko-siostrzanej miłości!

Przy każdej okazji!

I na koniec, całe stadko:

A na koniec zupełny powiem, że do stada wakacyjnego dołączyły jeszcze trzy konie czekają nas więc jeszcze dwie notki przyjazdowe:)

4 komentarze:

  1. Zdjęcia i konie piękne, jak z amerykańskiej prerii.Brakuje tylko kowboja z lassem do ujarzmiania dzikich koni.Czekam na dalsze końskie "piękności".Pozdrawiam, mama I.

    OdpowiedzUsuń
  2. Agu, CUDOWNE zdjecia robisz!:)) I fantastycznie je korygujesz! Ja nie umialam tak ladnie tych Twoich obrobić... Jak ju z zrobisz te z Falbi i Fiala to zglosze się po wymiane, dobrze?:))

    OdpowiedzUsuń
  3. Ależ Wam fajnie:) jhuz nie moge sie doczekac kiedy pod moim domem beda biegaly moje konie:) na ogromnych łąkach ...ehhh i wtedy to ja Was zaprosze:D
    NataszkaR

    OdpowiedzUsuń
  4. Mamuś I: kowboj jest, tylko muszę udokumentować że jeździ i się nie obija;)
    Milenka: ha! A ja się właśnie miałam zapytać, czy mogę wykorzystać Twoją obróbkę do notki przyjazdowej Twoich dziewczyn:)
    Nataszka: to my się już wpraszamy razem z całym zwierzyńcem;)

    OdpowiedzUsuń